Hero image

Michelle Gurevich

23. 5. 19Niebo, Warszawa
Facebook event

[:pl]

Michelle Gurevich wydała niedawno znakomitą, piątą płytę zatytułowaną „Exciting Times”. Artystka, która wyprzedała dotychczas wszystkie koncerty w Polsce, przyjedzie 23. maja do warszawskiego Nieba, aby zaprezentować fanom najnowszy album i największe hity.

Artystka zręcznie manewruje pomiędzy motywami retro i zaskakującą szczerością, tworząc tragikomiczne, sentymentalne, a zarazem melodyjne piosenki. Kanadyjka łączy humor z realizmem w mroczne i intymne ballady okraszone fatalistycznymi i ciętymi tekstami.

Historia Gurevich zaczyna się w momencie, gdy jej wyprodukowany w sypialni debiutanci album, w niewyjaśniony sposób trafia do krainy jej przodków. Niedługo później płytę można usłyszeć zarówno na jachtach rosyjskich milionerów i jako dzwonki matek na całej Ukrainie. Córka baletnicy i inżyniera z Leningradu dorastała słuchając kolekcji płyt rodziców, w której znajdowały się zarówno sowieckie nagrania, jak również klasyki lat 70’tych. Wpływy te można usłyszeć w całej twórczości Michelle.    

Jej muzyka przywołuje skojarzenia z Nico i Leonardem Cohenem, ale także z sowieckimi gwizdami, jak Anna Pugaczowa z głosem podobnym do Tanity Tikaram. Początkowo działała pod pseudonimem Chainawoman, jednak w 2016 roku zdecydowała się na zmianę i zaczęła występować pod własnym nazwiskiem.

W muzyce Gurevich słychać dekadenckie, dramatyczne i poważne melodie zagrane na zabytkowych instrumentach, które interpretują doświadczenie wielkiej samotności, przy okazji łącząc się z głosem, który wydaje się być znajomy, jednak wyjątkowy na tle dziedzictwa europejskiego nurtu chanson. Michelle stworzyła niszę, która obejmuje wschodnioeuropejską diasporę, berlińską scenę queer i tych, którzy po prostu lubują się w melodramatycznych balladach w stylu Charlesa Aznavoura, Zeki Mueren, czy Lucio Dallego. Dzięki temu regularnie wyprzedaje koncerty w miastach takich, jak Stambuł, Warszawa, Berlin, czy Ateny.

Wszystkie albumy artystki zostały nagrane w ten sam „sypialniany” sposób utrzymując intymność i prostotę wyrazu. Michelle stworzyła jednak nowy gatunek oparty po części na stylowych elementach melodyjnych, ale przede wszystkim na celebracji fatalistycznego podejście do pisania muzyki.

[:en]

Maneuvering between grandiose retro motifs and a surprising sincerity, Michelle Gurevich’s songs are tragicomic, melody-driven, sentimental and suspended in shadowy glamour. She combines humour with dark realism in smoky and intimate ballads delivered with cutting and fatalistic lyrics.

Her story began when her bedroom-produced debut album Party Girl, by some fateful unknown hand was delivered to the land of her forefathers, and soon made its way blaring from the yachts of Russian billionaires and as the ringtones of mothers all over the Ukraine. The daughter of a Kirov ballerina and an engineer from Leningrad, Michelle grew up listening to her parents’ collection of Soviet and 70’s European records.

Her music has drawn comparisons to Nico and Leonard Cohen, Soviet era singing stars such as early Alla Pugacheva, with a voice akin to Tanita Tikaram. Initially operating under the moniker “Chinawoman”, in 2016 she announced a switch to her real name which included the re-release of all previous albums.

Decadent, dramatic and earnest, vintage keyboards and synth strings offer the solitary rendition of a grand experience, and a voice always upfront delivers motifs familiar yet impossible to pinpoint from the great soup of European chanson.

With shows regularly selling out in cities like Istanbul, Berlin,Warsaw and Athens, Michelle has established a niche that includes the East European diaspora, the Berlin queer scene, and those with a taste for the melodramatic balladry of Charles Aznavour, Zeki Müren and Lucio Dalla. While her concerts include more live aspects and a line-up of musicians, her albums have all been recorded in the same bedroom manner, maintaining an intimacy and singleness of expression from her bedroom to yours. A genre based partly on elements of melody and style, but moreso, a signature fatalist-celebratory approach to songwriting

[:]

Zobacz więcej